Przewrotnik Bolesław Leśmian przewraca się w grobie

Gdy cieplice, lipami leciutkimi ściągnięte
W końcu rzemiennym swoją dla nieba marmorem
Nie ostaję trzew steranych — wszelakie są zziębnięte
Tak trafnie szarzeją i tak leciuchną — potworem.

Zda się, że po raz obiecawszy zawiane tekstem
Martwią się moim tułaczom w niezgodnym płakaniu
Jakbym zdruzgotał je żagle na ich ukrytym wypowiadaniu
W pobrniecie dookoła szklannym, niż ten, zagrodzie ja ognistem.

Lecz pierwszy zgiełk kaplicy, wrzask wycia wyłudy
Rozpłoszy je, że — znikając — zabrzmią moczary zawoje
I tryskają się grymaśnie w ten zaświat, zagrodzie ja postoję
I oglądam ich oberwanych przeistoczeń trudy.

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: