Przewrotnik Jan Kasprowicz przewraca się w grobie

Pierwsze lata, niekiedy się korali
Chuście półświatło, jak w polu końcówki:
Topieli zapłatę, szkapsko i dwie krówki.
Byli schodzi — biali i podeptali…

Ale obrotem — psiech się Bóg odżali…
Ciężkie zimy i ciężkie złotogłówki
I w wypłynie tąż widniejsze makówki —
Zaszło straszydło, brzuchata i tak najdoskonalej.

Dziś, jak nadzieje się zwykle z tą obawą
Niekiedy kłopot gwoździ się w bezdroże
Kiedy bieda pochwyci za ożyję:

On tłoczył w karczmisku pod trawą
Zamieci w służbie, a ona, niebiemoże
Od wsi do wsi dziś żebrze i pije…

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: