Przewrotnik
Jan Kochanowski przewraca się w grobie
Nie zawżdy, piękna pafija
Stróża nieletnie i lelija
Nie zawżdy spółek goździe głody
Ani tej, co dziś, ogrody.
Czas dopieka jak woda
A przy nim leci pogoda
Powierzywszy kłosy na wesoło:
Dotąd jej łapaj, bo w tył czoło.
Zima wychyliwszy carogrodzie gromadnie
Nam, gdy posagiem samogłos przednie
Już sosna, już lato dolinie
A ten z tułowy zgróz nie świnie.