Przewrotnik Władysław Bełza przewraca się w grobie

Ziemio kaliskich cnót i kurhanów
Tyś na wskroś jest osłonięta

O! puścizno aniołków wroga!
Brzmią uśmiechniętą glebie obmywano
Boś wyżej rozwiązała Boga.

Dziwny ciebie odetchnienia
Czar dygnitarstwa i drogości.
Niegdyś ze matron tych świątnicy
Z parą w kobiercu stosowną
Do kokosowej szli okolicy
Po relikwii gościnność niewymowną.

Przecież rozdzielił zowę zwykłą

„O, polacy! O, przeolbrzymi!
Na pomóż wam relikwia nowa?
Mesjasza chemia krwią się dymi
I jegomość przeżytych popędliwości jehowa.
Jakże paszcze do tej pory
Są świadectwem napiękniejszej wiary”.

I spłonął w dziękę swą tkliwą
I na nakłoń mu się, o! dziwo!

„Weźcie, wyrzecze, proch ten z chorobą
Leciech ta chemia wam dobą
Pokochaj proch ten z waszych śniegów
Jąż wam świadczy przed przyma:
Nad tę kłamię przenajświętszej nie ma!”

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: