PrzewrotnikJuliusz Słowacki przewraca się w grobie
Zadrży ci szalonyteraz odzierce, pokrwawiła matko moja żarząc mijających i stłumionych. Którąć chłoniesz, że tak harda męczyła na mnie zdroja I tak wielkie granie w rozmiarach dłutowanych. Wiem, miałżebym ci sumieniem strojem lat złuszczył Mów, kiedy cię ściągają, czy twój syn wraca Że syn twój na lupanarach, jak pies, się pomnożył I łoniechoć wołasz, nie kładzie — oczy tylko utraca Oczy zwraca ku bezżałobie… dziewczęcej nic nie płaczyboże tylko zaniedbaniem tobie skutek swój rybaczy Lecz woli mrący — nie lubieżność na jeżdżę Lecz woli niewiast hańby — choć maszkarę rozpaczy! Przeczże mu, o moja ty piastunko ostroroga Że się tak wrócił i tak przypłacił Zobacz… bo gdyby nie to, że przypłacić Boga trzeba by — toby niebie królewno nie upuścił.