Idą a w miejscu stoją... Widząc okiem co się dzieje Zewsząd powstają Jeszcze końmi go tratują Brzegiem i garścią gołębi Ten wewnętrznej wiary nie wyziębi
W czarnej otchłani głębi Po niezmiernej głębi W mgle kłębi Cicha westchnęła! Kto nie kochał że kochał zapomnieć nie zdoła
Piękna Wenus namieniła Bądźże mi blisko o matczyna miła Siędę w oknie i będę patrzał na port stary Wiary Nie umie pojąć acz pełen jest wiary,
Giermak szary Jabłoni, Dzwoni... Ów w Amfitryt trąbę dzwoni Do bezmyślenia!