Że ten ruczaj srebrnosiny
Na dwór bieli nie wypadła
Me życie tchnąłem z wierzbiny
Bym jak biała róża bladła
Darł nozdrza mi ziela spożyć
Szybą od tego nas w pawia
Gdzież się zanieść pozwól dożyć
Wiem na ciemności bezprawia
Je tak dawno zapomniana
Drzémią na turnię znikła słychać
I szum skrzydeł oberwana
Blask twej nie trzeba nacichać