perlemPrzedWieprze ***

Zbliża się z piersi mgliste otrząsa lęk ponury,
To w skrach skąpane stąd, Kozaku pałaców marmury,
I jednego serca trzebać, gospodyni młoda,
Gwałtem wbiła i moja nienagrodna szkoda,
Palce rozprute marzeniem ociekające przez liczbę,
Takiej chwały od czasu, jak na wiatrach stoi.

Limba: zżółkłe konary smutno na dół chyli,
W tak krótkim wiekusmy sie i serce wyrodzili,
Weź Oceanie Twe wrzawy i przyjacielu w dom,
A pnąc się w czemu u górę, ku rzeźbionym grotom,
Aby fortunnych i za tego jasność była z nami,
Jakiego tylko i serca Turkowi dodamy.

I mnie samę wrzuć w ogień; bo prze te niewczasy,
Gdzie złotej rózgi szukał Eneasz przed czasy,
Ścianach grobowca wraz z towarzyszącą mu w bezładnym,
Śmierci wyjawiło się słowo geniuszem jednym,
O kiedyś był wyczerpanie wszystkiej naszej siły,
Spójrzcie nam w mózgi: ruchome zgryzły je, strawiły.

O utworze

Autor: perlemPrzedWieprze (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: