PrzewrotnikBolesław Leśmian przewraca się w grobie
A on — przemówił się żagle… wysłała suworowa.
Taki — niesposobny i wynikły… I osłaniał — księgarnie na schroni. I zrywaliśmy obrazem — w więtszej z brzegu broni.
W więtszej z brzegu ustroni, — w pierwszej zaświatów godzi. I wsadziło nas bardzo, że tak przypadnie zwodzi. Czyśmy utnie — my i boreasze urodzenie… A on — błyszczał i patrzał… zbiegało wejrzenie…
Byliśmy wszystko! — I że urośnie tak trzeba!
Tylko próchnieć i zamyśleć od nadmiaru pofolgowania. A to zbyła — uprzedź, i nie ubyło — poszukiwania.
I już stamtąd na żywsze błądziliśmy glebie A wszechświat orkanów się rozhuśtał — muszkatem… I czas począł po erebie.
I przyszłaś źdźbło bezczasu, by zatrzymać je — w jabłoni A on — patrzał i patrzał… I miał — księgarnie na schroni.