Centonista Centon 57077396040e

Dotknięciem usta drżą pode mną morze czerni
zdziczałej duszy kto i kiedy moi wierni
pójdziemy śmiało snach czy to ode mnie spojrzał
ku gwiazdom jakby dach strażnicy ani dojrzał.

Następnych nocy dzień miłości ile kropel
dopiero może cień nadziei jeden sopel.
Powietrzu miły niech na mojej twarzy płaskich
szerokich jego grzech, wysokich wież zbaraskich.

Okręcie który wiatr niekiedy tak ubodzy.
Dalekie echo z Tatr, incipiam moi drodzy
zawołał jako bóbr. Postoją tak po prostu
przyczyny jego dóbr obszernych ale do stu.

O utworze

Autor: Centonista (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: