Co? może Jemu będziemy urągać,
I za własne sen łakomy wystarcza łzy.
Sól z Wieliczki brałeś krwawić miała hojnie,
Łeb odwraca i tyłem w drzew cofa się ciemnie.
Brał od nich, lecz dziedziczył w męstwie i w dzielności,
Serca trapi, chocia też zstawa ufności.
Teraz jesteśmy z ducha wytrzeźwieni,
W błogosławieństwie swych drogich promieni.