perlemPrzedWieprze ***

Patrz! i ten pas mój błyszczący jaskrawie,
Bóg długo patrzał na mnie i głaskał po głowie,
A ona w słońcu swe suszyła ciało białe,
Jak twarz moja zuchwałe,
Padnie li źle, więc rozumem podeprzeć tego,
Przeto, mnimając kogo być inszego.

Tak radziśmy cackom i świeczkom i drzewu,
Że się nie spotkał z echem,
Pospolitej, którą ty zawżdy masz na pieczy,
Coś we mnie się mroczy,
Lili śmieje się krótko, nerwowo,
Ty siejesz matczyna głowo.

Albo się zanieść pozwól, zanieść pozwól,
Smutny wszedł miesiąc z płonącą twarzą,
Słowicze wdzięki w mężczyzny głosie,
Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie,
Księżyc płynął samotny, las szumiał daleki,
I różnie się krwawił o kwiaty i sęki.

Ona go chciała wysłać na tę ziemię ciemną,
Więc tak bezdzietnym było — i tak co dnia,
Niech świat przepada, na to on, by zginął,
Gdyby, twardym gorsetem ścisnąwszy łono młode.

O utworze

Autor: perlemPrzedWieprze (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: