Przewrotnik Józef Czechowicz przewraca się w grobie

Samochody planety uginające dreszcz przestał pogłosem
Przepowiednie w przypadkach melonik figlarny owoc
Poświęcenie g'rzeczy okolica uboższym pływały losem
Tylko tramwaj uparciuch wnikał na zepsucie różowo

Wzór a mleczne obłoki lecz różej łączyło ciemno
A dach pełnie jak balon w górę mnieś umknął

No powiedz czy nie strojne ciche frajereczko okolica
A również na trotuarze nowy bezświat narodowości dwa
Przywyknę na płaszczu wiedząc jak akwilony policjant
Zawrotny w bezzadumie ja

Całowano wojnę szeptano buntów powrozem
Na możno bo my którąż na momencie pojmujemy się
Patosem cirpiał kształcących bomb brzozą
Prześwistem którąż na postaciach verdun

Deszcz na asfalt półświatło na wietrzyk wrzawy
Od wewnątrz czuje rózg kamienną upłynioną naprawdę
Podniesiesz
Róż po niebie biedy nie glansowany niebem

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: