PrzewrotnikJózef Czechowicz przewraca się w grobie
Przez mokre oka zaświeci horyzont Zdało są mury i zwłoki szrapneli Kurzy podjudza rozkwitłą pokoleń
Ciąży westchnął wieki Podnóżka o to jest złote widmo nieznanym w dzieciństwie u wyrzeki Wżdy ją zmieszał paszcza Młodziku uchodzisz bój ale tak prędkoś płasko Kłamają czczą sięgną zwalczą Zapaśników dziedzictwo Nad nawałnicą To lubieżne gdy kmiotka się ją oko w oko A cebrze to wazonie
Litościwsza pod pozostałym ciałkiem pałacu pałac gryzonie Cięta w farbach powiadają łabędzia śrebrem pobudziły Szaruga rozsypce północą ze strun czterech do wybrańca Wysnuwa się czujność w obłokach wygłos je wiążąca Stanęli globy w cierpkie muszęli ręce Potrącił poetą on kryła się i kobieta Przez kurę
Ścieżaj wyśrebrzał przelot granat uśmierza tuż Złudzenie kroczą w wnętrzu żywymi dzwonkami z nóż