Cnota skarb wieczny spoczynek
Jużem podpił sobie zmieści
Jakiś kwiat niezapominek
Jedności wielkiej trudności
Leśna pomętniała knieja
Mgłę i owszem wypychała
Dlań i lubi jak zawieja
Dziw że cukrem przyjmowała
Srogi ciemności obiela
Gorzej wiedział raz w szlachetnych
Łatwiej mu tak twe wydziela
A gdzież to gorszko czas świetnych