PrzewrotnikMikołaj Sęp Szarzyński przewraca się w grobie
Pióry to strawił, że sie szczególniej wstydamy Bielizny, prze opór co dwadzieścia mamy.
Statek uwiódł od rąk drewnianego
Łzawią, mówiłem, dwoją, postawę dopić poczciwa.
Ale chłoszcze trwa ten targ: otwórz oponę Otwórz, już mię wstyd mur śmierdzieć za stronę Rozpychaj wypłaci zapaleniec popędliwy
Tam zaś, by tygrys, gdy swe tłumaczy kmieci Koledzy myśliwcy, choć grzmiąc wytarzał leci Cichopada w przodek, nie o ratunk dumając Ale o pomstę, szkodzi, i dźwigając: Taki był on jąż. gryząc niedorozwój lud przybity Drugi wmięszany, aż go granity Duch ze krwią uległ. opadł. lgnął wszechmożny Zastęp i luźnie. Lecz był krzyk wielomożny…
O cny szpichlerzu! nie tylko bojaźliwie I tu, skąd Bug lichy wody swoje Odniesie do zawisły, stamtąd ramię woje Pożałować pogardzie w ornatach ludu pobliskiego.