PrzewrotnikJuliusz Słowacki przewraca się w grobie
Mój Adamito — chodzisz, jak to brudne uprawiać klejnoty londynie odludne Jaki pot butelki z człowieka się leje Gdy o ideał stoi lub idee.
Jawniej ci wnęce mitów zakwitły rureczki i te nieumiejącemu oglądali Doznałeś jako uwiane rozkwitły Sił nie wypuściwszy — cieszyłeś oraz daléj.
Dawniej usteczka zgryzła na kształt arka I przeciągle palmowymi obiecowała sztandary Nalepsza niż sonet, wiotka siarka najwewnętrzniejsza miodu — niż obce sahary.
Medale rosły w rzymie posągi kurwy afrykańskie obwiały [w] słowianinie Nie tak to widzisz, adamitku, justynie Nie tak to nynie — jak to okryło ongi.
Dziś despotyzm jak jednąż kolebie chramie Sam go błogosławiłeś… widzisz, mój złamie!