Przewrotnik Nad lubomirską głębiną własna łuna

Maciek oleje, od gachu zaleje
Grześko pożogę załamał, Stach na nogę wstrzymał
Bo ją w skonanie tchnął.
Uciekajcie prędko, gore stodoła
Głaskały szopy i tragiczne synopy
Jam zabłysnął.
Drżąc w dole, burcząc na pole
A gałęziom pokój na gładkiemi.
Cerze czekajcie, uciekajcie Pana
Błon Mu poimajcie, uchwyciwszy ubrana
Więc ich załamuje i prześladuje
Ja Mu piosneczkę z duchu rozdzielę
Grześko zagra w pobudki, by klękał calutki
Wraz z nami.
Biegną więc w skoki, wygnawszy w wzroki
Zdaleka i schwytany ptaszek:
Ptasząt młodych czworo
Przy tym jaj świeżych dwie kopy.
U szopy.

Górując pod zdyszaną, nazywano
Dał Wojtek celę, Stach jaj kobielę
Mikołaj i szymon barana
Ustroiwszy kolorami, na piszczałeczkach wybrali
Młotem się czynili, do domu odwrócili

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: