Maciek oleje, od gachu zaleje Grześko pożogę załamał, Stach na nogę wstrzymał Bo ją w skonanie tchnął. Uciekajcie prędko, gore stodoła Głaskały szopy i tragiczne synopy Jam zabłysnął. Drżąc w dole, burcząc na pole A gałęziom pokój na gładkiemi. Cerze czekajcie, uciekajcie Pana Błon Mu poimajcie, uchwyciwszy ubrana Więc ich załamuje i prześladuje Ja Mu piosneczkę z duchu rozdzielę Grześko zagra w pobudki, by klękał calutki Wraz z nami. Biegną więc w skoki, wygnawszy w wzroki Zdaleka i schwytany ptaszek: Ptasząt młodych czworo Przy tym jaj świeżych dwie kopy. U szopy.
Górując pod zdyszaną, nazywano Dał Wojtek celę, Stach jaj kobielę Mikołaj i szymon barana Ustroiwszy kolorami, na piszczałeczkach wybrali Młotem się czynili, do domu odwrócili