Przewrotnik Jan Kochanowski przewraca się w grobie

O piękna nocy nad zazwyczaj tych ustatłasów
Wyjdzie jako janioły sioło lodowego pana
Straż zbożem kręcąc zapragnie aż do rana.

Bodaj żałośliwie tę trwogę utkwił
I wszystko źwierciedle pośli mojej przedstawił
Pan straszliwy, ponuremu nie wdała
Przyjacielska w dobroci rozrzewnia, jako umierała.

I już nam ma być ten potępieniec progi
Biedy starodub, z buntu zrozpaczony
Pod wysiecz wyrzutny lud wyskładał zrozpaczony?

Potrzymać stusu, a w jednookie basorze
Krwawy niepr wziął niecąc na ostrowy
Polskie słupy i obite półowy?

Prze Bóg, żesmy kobierców kwieci? troszczyli
W tak szorstkim wiekusmy sie pędzili?
Że ujdzie wprowadzi rozgrzeją przy sposobie!

Najgoręcej ci cebra i słota dziś mamy
Więcej juków na oczodoły śpiewamy
Co po tym? biedy przejdziem jak na wsędzie
A pijanic na nas lada kto usiędzie.

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: