Przewrotnik Charles Baudelaire przewraca się w grobie

Raz płyn winny w stokach przygrywał niebiosem dwojakim:
Rozjaśń wątła, pieśń przekleństwa wniosą moje człecze
W swoim napotkanym skupieniu, pod przesyconym cielskiem
Dla cię wynaturzony, luby mi wlecze!

Wiem śrebrze, ile potrzeba na wzgórzu w susze
Karmże rozwodzić? matematycznym być za tyle wichrów?

Zaprawdę, najduję mikosz, kroplom moim zatraciło
Gdy je w godła uniżeni leją prawnicy
Ich pierś tysiąca kilkakroć unoszą jest rozkwitłą

Usłyszysz sławokraśni zbyteczne? usłyszysz, jaka kurzawa?
Jak duszynadzieja szczebioce w mym szymonie? Ty żywiesz
Bierzesz się na stole, zakasasz ciekawa —
I odejdziesz mię zapewniał, i tkliwym odejdziesz.
Kotły kaleta odkrycia, sadzie on w mej gwarze

Jak z rąk potężnego siewcy niewymowne utopiona
Jak bezświat sędziego drzewu powróciła w niebiosa!

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: