Że śmiały i szlachetny, nie widać od razu,
Słuchają miłosnych gazalów Szirazu.
Mnie była jednako serce boli,
Jednęż mam wolność w swej ciężkiej niewoli.
Nad szeleszczącą trzciną skrzydły przejrzystemi,
I taką jak ty mieć moją — na ziemi.
Rozkołysanych Twym świętym oddechem,
Głośniejszym odgłos odbijają echem.