Przewrotnik
Jan Kochanowski przewraca się w grobie
Nie zawżdy, piękna pafija
Aniołastróża bezpowrotnie i emilija
Nie zawżdy marszałek krzywdzie głody
Ani tej, co dziś, zagrody.
Czas opieka jak woda
A przy nim leci przygoda
Zluźniwszy złotowłosy na sioło:
Odtąd jej łapaj, bo w tył niewesoło.
Zima wjechawszy urodzie wypadnie
Nam, gdy obojgiem odgłos opadnie
Już sosna, już lato gęstwinie
A ten z perłowy zgróz nie lublinie.