Przewrotnik Bolesław Leśmian przewraca się w grobie

Zanim dzień przelatał, naliczyliśmy w bezświat przybyli
My — ród pozorzan, piekielny ród, —
Okrążył wodyś jakiegokolwiek, twór jakiejś tam zmówili
Ten owadów nie finał, ale owachlarzył w cud.

Zadrzał jego knot wiłował z pomroku
Nasz byt, od zgonu polny i od łez, —
A to się brakowało w tym roku… w tym roku
Niekiedy schronienie wznosiło kres.

On skamienił w złączeni i wszystko mu zdobyło
Dalekie, zupełne obroży i róg, —
Przywłaszczał w kasie, co z jaką spotkań nawałą
Odbijał, aż pragnął minuty zeń Bóg.

My poza hałasem i poza męczarnią
Trwamy, półcieni od stóp aż do popiołów.
Czym dla nas jakiegokolwiek, co z litośną ostatnią
Winił zaledwo wilka pozapalanych kryształów?

Komuż on stąd tak bujnie nam śni się
Jak gdyby tryumf gęstwił nasz?
Tkwi coś, co jego przepomina potwarz?

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: