perlemPrzedWieprze ***

Bywają często szczupłe jak trumna dziecięca,
I po ostrzach jak gwiazda spaść niemogąca prześwieca,
Młodzieniec zadumany patrzał w księżyc blady,
Ścigany przez nie wybiegał z komnaty,
Dla takich duchów jak wy — miejsca nie ma,
I twarz rękami zakrył cudna gra obiema.

W jakiś — duszę zabitej przeze mnie weselny,
Uśmiech miał większą liczbą mar w oczach swawolny,
Mam stały wyraz twarzy, niby Człowiek Śmiechu,
A zbiegło, a każdy Kozak gruz weźmie z gmachu,
Prędzej i aniołowi płacz nie będzie plonny,
Jak do rękawka potrzebują panny.

Rozkosz i boleść czuję, gdy cię widzę,
Niż słowiki Bajdaru, Salhiry dziewice,
Nad strasznym widmem rankiem, kędy oczeret płonął,
Porywa w co sie on koszt i wicher nicości,
Choćby nie darmo były, przedsie szkodzą,
Pracować musisz zawsze z potem Czoła.

O utworze

Autor: perlemPrzedWieprze (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: