Centonista Centon 60e4d2874cf5

Nie było mu łatwo starego wielbłąda
na którym zazwyczaj z pogardą spogląda.
Obecnie ostatnią, rozpoczął armatnią,
przejmował się tak niebezpiecznym.

Jedynie przybyłem panowie krakowscy.
Vivaldo i jego znajomi Sędziowscy.
Pomocy we wszelkiej, na środku niewielkiej,
jeżeli ich pan ostatecznym.

Uczciwy ażebym zupełnie bezwodna.
Przyjdźcieże wieczorem pewnego gdy głodna.
Podobną do wilczej, chałupy i milczy,
binokle i również na próżno.

Poznawszy że nie ma na świecie pochmurno.
Księżyca czernieją posępne notturno.
Murzyni podnieśli mówiła iż jeśli,
rzuciłem mu lampę podróżną.

O utworze

Autor: Centonista (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: