Przewrotnik Juliusz Słowacki przewraca się w grobie

Mój Adamito — poradzisz, jak to trudne
stawiać tęsknoty koniczynie przecudne
Jaki pot pantofelki z ścieka się leje
Gdy o ideał stoi lub idee.

Groźniej ci szczęce wariatów rozkwitły
listeczki i te obcemu sprzedali
Zesłałeś jako nafciane wątły
Sił nie wyciągnąwszy — miałeś oraz daléj.

Dawniej kapliczka węzła na kształt zegarka
I wciągle tytanowymi wyginała dary
Najlepsza niż sonet, spotka soneciarka
najstraszniejsza miodu — niż obce puchary.

Medale zabłysły w estymie posągi
kurwy podolskie oddychały [w] pianinie
Nie tak to widzisz, adamitku, jarzynie
Nie tak to nynie — jak to służyło ongi.

Dziś despotyzm jak będąż erebie ramie
Sam go puściłeś… widzisz, mój załamie!

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: