perlemPrzedWieprze ***

Ale tak się to niebo skiełznęło po niebie,
Kładę ja za szczęście sobie,
Jak źrenice kota, łowiąc mysz,
Jak oni, bijąc go — do nich należysz,
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła,
Zaklina, błaga i woła.

Salome cię woła,
Na śpiew szczekaniem pies się odwoła,
— I oto: jak zacna myśl człowieka,
Gdzież moc Ci równa i równa potęga,
Wtem lew podniósł łeb do góry,
Aż wwichrzeni w mrok dwóch trumien, jak dwa błędne wióry.

Zbudził się w oknie trwał księżyc,
Miasto wsporniki pochyłe igły gotyckich wieżyc,
Serce swe spali, duszę swoją pognie,
Nie zawoła do siostry śmierci weź mnie,
Aby, jako drudzy, zbiegł z chwile złośliwej,
Bez miejsca pierwej.

I pomyślał: W nic rozwieje się dziewczyna,
Pacierze za nich, a potem wina,
Znów zawołasz — znów powrócę,
Ani na wysłudze,
Groźbę i skrzydła, i twarz piorunową,
Miał podać głowę.

O utworze

Autor: perlemPrzedWieprze (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: