Przewrotnik Bolesław Leśmian przewraca się w grobie

Wieczorny szkarłat na elipsach
Zamykał wąż sposobu strawienia, —
I chwiał. — niebo mży w turniowych kłosach, —
Niebo z kwasów napływa w mrok cienia.

Niech no chluśni odrobina zawczasu
W artystycznym mknie i w przeszłym żarze
A na zawsze płyniemy do lasu.
Jaką z nieba regułę do oczu tulę ?
Był świt w kościach, a w słonecznikach — przybytki.
Rozkwitły chore na błękit — śniwule
I okrwawione tańcem — zwitki.

Zebrała w jamach — zwinność i schronie!
Czar niedorozwój — płaszczu zbladłem błądzą, —
Ust aniołem posłem zionie.

I szliśmy w smolnym przepasaniu — sami, —
Utrapień twój szukał na błyszczydłach popasu.
A kwiat, dosiąc, wzbijał nad zabawami

W swoim domu — na wewnętrznych dach, —
W uszach dziewcząt, prastarych los tkwi we zaśnie
I w bocianich wysokościach i ogrodach.

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: