Ciesz się, kochana żono, dzisiaj go ujrzymy. «Do was — wołał Skołuba — do was się łączymy!» — Chcesz wasza książęca mość, to się z nią ożenię. Obym się sam ocenił, skoro świat ocenię…
Państwo za wielką szybą jedli ananasy. Bywały różne czasy i różne bezczasy… — I… co by zaś miało być… — puśćcie do alkierza. Zgoła czym są z potrzeby, są z natury zwierza.
Może spojrzysz ukradkiem… i łezka boleści… „Zawsze kokietka z niej, choć już ma lat trzydzieści!…” Mam nadzieję, że to tak prędko nie nastąpi… Bogdaj się nie rodził, kto krwi teraz poskąpi!…
Jeśli mnie nie kochała, mogła mnie odrzucić. — A pan pytałeś się mnie, czy chcę to porzucić? Więc idę na świat rąbać nadpróchniałe drewna. — Cień pański? — powtórzyła zdumiona królewna.
Nie mam czasu na ciągłą w twego boga wiarę. By je zachować, z mego zrobiłbym ofiarę. — Ten nędznik jest przebiegły, potrafi się bronić. Sam ci mieczem o miecz mój pomogę zadzwonić!…»