PrzewrotnikBolesław Leśmian przewraca się w grobie
Twój portret z lat rozhukanych… Ten uciech powoływały Co dziś mi zasiada drętwotę gołębną, — Też nogi, wtóre grzeję widnokręgami, gdy zgubną, — Lecz wiszące w nigdzie przez sznur powoływały. Pierś — ugoda przeraźliwa i nie do cięcia W śniegu zwierzęta w roztęskniona, jak wwódź pomiędzy rozniosła Pasterce odczuć w niej, jak w sąsiedzie ciepły łeb upadnięcia: Długo pogrzebie nie rozdzierało, nim w łaźnię zagasła! Na dwie bystry w płacące — patrzę na niewypowiedziany I żarem bluźnierstwa — w zawodzeniu się swoję, — Tąż dzisiaj władam, siedzą tytany? Znajdąż kocham płynę, mierzyli ocząt twoje?