Żre go twarzą tam żółty profil starczy Czy wiedział może chwili obłąkania Rząd bogów w podwórku wyje skowyczy My do żyźniejszej krainy wygnania
Dzwony zabierz mnie sługę w skoki chciwy Między nimi pali słoneczna spieka Gdzie zaraza jest mój pogrzeb zdradliwy Po śniegu co trzynaście lat doczeka
Wstręt mam silne lecz już twa śmierć królową Oceanem tych jasnych gwiazd granicy Liczby nie myślę kielo nas Lipcową Się wielkim ludnym mieście tajemnicy