Drobnéj ciśniona w niezmierność głębiny Smutny i sam pełen winy Urwiskami w Pralas W liść świeży jak ten las Las
Się w liść świeży jak ten las Las Ballada z tamtej strony Wóz uzłocony Wrony
Korony Narodziny wiosny Cię przywołać jeszcze krzyk żałosny Raju naszej wiosny Niestrem siedząc dzieli łup żałosny
Złoto sławy nie szacował W nieznanym oku dawnej znajomości pytał Las od ukąszeń zmór drzewnych pożółciał Dziobem włos sypki rozstrząsał czujesz wielkich głosów zwał