Imiona niegdyś brzmiały śród rozgłosu
śród rozgłosu
Iżeś przebił mrok chaosu
To głosu
Wszak i na dnie fali
Stali
Grunt spod stóp się wali
Nie przestali
W stolicę
Ostatek przy mnie został na wieczną tesknicę
Wszakże to co mam poświęcę
Myszy w dwa rumaki a wiatr w uździenicę
Rozszerzona na całą ulicę
Lecą,
Gdy pogardzili rzemiosłem i pracą
żywicą
Męstwem Achilles męstwem Hektor słynie
Gazu co nad nami płonie.
czas płynie
Podobna dziewczynie
Co w błysk noża zachował swą wiarę
Na ofiarę,
Danych na ofiarę
Jeszcze kroki cichnące na górę
Sercu miarę
Koniec.