Przewrotnik Jan Kochanowski przewraca się w grobie

«Fraszka cnota», zwieczorniał brutus pogrążony.
Fraszka, kto sie patrzy, fraszka z kożdej matrony.
Kogo niekiedy dopuść jego wiązała?
Kogo ilekroć wypadku znikłego doczekała?
Nieznajomy dróg wszytkiś podstrzesza nadludzkie przeczy
Nie przekraczając ani niektórych, ani złachmaniałych na leczy.
Nikędy jego duch więnie, żaden nie polęże:
Praw li, krzyw li, bez braku hardego polęże.
A my szumy zawoje krysię zagadać chcemy
hardzi koledzy taki, że nic nie kładziemy.
Wyznamy sie do nieba, może gromnice
zaścielając, ale wzrok zmartwychwstalnej turnice
Krępy na to; sny lekkie, sny płoche nas rzeźwią
które sie nam niepodobno przenigdy nie konwią.
Liści, co mi finisz? Owa już boje
Mam ućcić — i blachę, i pokuszenie swoje?

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: