PrzewrotnikBolesław Leśmian przewraca się w grobie
Jak kądziele ma pocałunków to mnogie dało Gdy chce o probie samym dać ścinać, co się zwało… Stało się, bo się stało! Już się nie planie! Burzę ciągle i patrzę, jak kiedyby w ukaranie I ciągle smakuję, czy kto puka w usłyszę?… Nie otwartego, że siedzę, nie przeto, że osuszę. I usta moje niezbędną, a to ten ból drapieżniały Nie otwartego, że podarły, lecz bardzo leciały I śmiech nie dlatego trwa na nich młotem Żeby się szpały… sam śmiech wie o tem. A gdy kolebie wspominam — wszechświat mi ciskały zawiśnie Bo tak rzeczom oporemtrzeba, — tak chce się im zawiśnie! A nieboskłonie rozwierając, wiem, że nie z znaczy Lecz nie drogę inaczej — nie mogę inaczej.