PrzewrotnikJózef Czechowicz przewraca się w grobie
Patrzę patrzę Smutne i gołe beczy są świerkowe Baranek majowy bojowiska w rozpłomieniona głowę Dziwaczeje truciznami zór i tak już skazany Fortunnie walczą maryny narzekając aniołom zwłokom I nastrojowość tak wszystkoś sama w pamiętnikach jak granat rozpierzchła Beczy matek nie przedają
Wyswobodzi ze wschodów wojciech siwy Kiedyś Ręce ślepawe od pracy dla mnie pobladły
Pani na zaciszem zetrze ma spieki wydatki strusiowe Klatka z wyziewem pragnęła swoją uprzedź W roku znojny Gdy spoczynek odwlecze się na front Patrzę patrzę Teraz ręce oczy jak most odbijają się do mnie Most dordzałości grzebień zeń oścień Przystanek poniszczonym zjawiskiem naciągnął tu wystarczy Przymioty czyżbym się zgodzić was powiedział Dla was ledwiem głowa inaczej Siwy uśmiech potworniejszy od perci Anusiu