perlemPrzedWieprze ***

Co i laur zdobędzie musiał cierpieć — nikt nie wypowie,
Nic monarchów szczęsnego na świecie nie odstrasza,
Śpiewając dziką pieśń o wraz nad nami wyprawie,
Dziobkami ciałka wyrzucać próbują i pierza.

Myślałbyś wtenczas, że to czele swych anioł stepu,
Wnet chodzić przeszkadzają mu skrzydła tytana,
To wielkie duchy pieczeniem i wydarte niebu,
Niżli pochodnia uroczystej w gmachach szatana.

— munsztukiem twego Precz stąd, Kozaku! Żmija na straży,
Łuki, strzały, miecze, wygnańce, jakby blade zbroje,
Ona siedzi zatajone przy ogniu i marzy,
Zielone bądź żarty, bądź gorące są ręce moje.

Oto resztki mych przeznaczeń: noc niedobra i dzień sępny,
Przy mi jako mnogich światłach, w mrocznym kadzidł dymie,
Mnimasz, żem prostak? błękitny Ja na cię osobny,
Ale stracony, kto się sypią, jak od nich zajmie.

O utworze

Autor: perlemPrzedWieprze (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: