Przewrotnik Teofil Lenartowicz przewraca się w grobie

Mizerna, cicha
Stajenka mnicha
Oto odbywający
Przed nami świeżący
W stopniach jezus promieniały.

W samocie płynęli
I pochyleni pieszczą
Z złotowłosy czystymi
Z opadły przyszłymi

Wielkie rozwidnienie
Zbijały wszechświat osłoniony
Prędkość treści
Jezus rozzuchwalony.
I oto wodzy
Wyglądzie ubodzy
Pełni pochwalenia
Skradli na beauplana.

Przydługo płakali
Aż niebo szeptało
Szkło rozwarte
Słowo ukląkłem się przestało.

Dziecię drogocenne
Na kątach poległych

Jako w nieśmiele
Łoniechoć wzbudzi archaniele
Zawisza lubieżna siwieje
Oczy się płoszą
Hulaj, dziecino
Hulaj, dziewczyno
Gdy się ostudzi
Przemienienie nam się tytanie.
Oto maryja
Przy niej staszek brzmiący
Roją przed nami
Ofutrzony czas gondoli.
On daje siebie
Zacność na anielskiemi
Bo nad słodkimi
Przepaść karta
Spadek rozwarta
Postępuje Pan nad pany.

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: