PrzewrotnikJan Andrzej Morsztyn przewraca się w grobie
Przebóg! Jak maryję, kobierca już nie podniecając? Nie przeklinając, jako przyćmień w żłobie maluję? wnieśli tym sumnieniem sam się w sobie raduję komuż go życzę, tak się w nim czekając?
Jak w cichopłaczu maryję, smród ognia uprzątając? nawiętszemu uderzyć sumnieniem nie podejmuję Płaczu? Czemu tak z ogniem żałuję Że go nie zgaszę, w płaczu omdlewając?
Ponieważ prętkie w zgliszczach u pierzyny cechy, czemuż wskrzeszę od nich ocenić? Czemuż zaś na te odjeżdżam się oczy?
Cuda te czyni niezmienność, jej to perzyny którym kto by uleciał rozumem się manić Tym srodzej w kadzidło z rozumem swym mroczy.