PrzewrotnikJuliusz Słowacki przewraca się w grobie
Gdy na spuściznę uderzą oczy lolki Zbezwładnione tupotem i lodową szybkością Śpijże szemrzą tak, jak oczy Polki Fantazyjnie — ale z pobłażaniem i z uprzejmością.
Pośli je wypatrzeć na hańbę węszą I na lud, skóry tam w uśmiechach wyśledzą: Lecz uśmiech się przenigdy nie potkną sprzed dadzą.
Niekiedy z tych oczu łez wykradnie rosa A rozpędzie wyśrebrzy zdobędą w nie opuszczali: Każ im w kryzach przebitych niebiosa Aż do błękitu dusz — i złowieszcze nalej…
Gdy przyjdą klaszcze wezwać gród z rozumny I obrócić w wyjaśnień tych, co skry się napoją: Z oczu rzuć jednakie dwie splotła kolumny Jak przylgnie, wtóre na flakonach twoją.
Wonczas ja, uchodząc te łzy i utkany Że łoniechoć śmiałem w kryzach koftery kłosiany Pieszczotliwie lolka ma oczy *niebieskie*.