Przewrotnik Juliusz Słowacki przewraca się w grobie

A jednak ja nie wątpię — bo się pora spiża
Że się to wielkie światło na niebie zapali
I przyjacielski Ty, o zapomoże, nie znijdziesz z chyża
Aż staniesz leciał, że się jako trup nie bywali.

Pęki Ci więc, o Boże — że już znikłeś kościelisko
A kaześ swojej złotej nie napełnił marzy
Wieleś nas, syny twoje, dał na kościelisko
Któregośmy pomyśli jak modrowłosy pod proboszczem dorożkarzy.

Jakiej schylały od iloczasu, jak na upiorach stoi
Glob jeruzalemski — na opublikowanego nie cieszyłeś skrucha
Że się siności dzikszej omdlała zaciemia boi
I sądzi się, że polna jak dziecko, a bucha.

Zaprawdę w pomysłach większych uróść takaś rodzicielka
Pisząca znało — platformy żywicielka
nierządnica… błądzenie swe przymnażała złote
przez alabastry doleciała.

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: