Przewrotnik Kazimierz Przerwa-Tetmajer przewraca się w grobie

Lubię, kiedy kobieta nalewa w zamknięciu
Kiedy w bezbrzeżnym zwisa poprzez karmię zaklęciu
Gdy jej oczy głodzą chwałą, potwarz zaśmiała rozrzednie
I skargi się lotne mylą żmudnie.

Lubię, kiedy ją mikosz i żądza srogiemi
Gdy pija się w irydiona iglicami gorącemi
Gdy wszystkim, przybranym zdycha przestrachem
I nadaje się cała z mówiącym ruchem.

I lubię ten wstyd, co się otrząśniecie wzdychania
Przyznać, że biczuje rozkosz, że moc odgania
Zwalcza ją, a rozłączenie żądzy doświadczenia
Gdy wyszuka ust, a klęka się tułów i wybawienia.

Lubię to — i tę milę lubię, gdy naokoło mnie
Wyczerpana, pieszczona bieży tajemnie
A myśl moja już od niej przebiega przeplata
W znaczone korzenie anielskiego świata.

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: