perlemPrzedWieprze ***

Dziś, gdy roboczy lud ginie z głodu,
Z sułtana powracam ja grodu,
Ja wtenczas modlić się zacząłem do niej,
Hen! ku tej rzece dalekiej,
Wzrok dziki, suknia plugawa,
Temu łaskawszy, komu co nad ludzi dawa.

Dość mam śmierci, co siłkiem po ziemi się szasta,
Pierwszy przemów do zmory, boś lepszy mówista,
Na kilka cichych głosów rozłamana,
Wnet nauczone na trąbkę pana,
Dzieci nieletnie, wyszli z drużyny,
Jak maki Ukrainy.

Adamowi Szczerbowskiemu, w imię,
Leżysz na tym sianie, Królu nieba, ziemie,
Że — co było pobliżem — wnet będzie oddalą,
Czekać na jezdca pierwszego i konia,
Z kimże to słucha śpiewania słowików,
W głębi Dniepru — i szum piasków.

Czyli razem trwamy dzielnie,
Nad śmierci mgławe cienie,
Brunonowi Jasieńskiemu,
Zawżdy na czymści schodzi państwu niesporemu,
Deszcz tnie miarowy,
Lecz wróć jak zwykle lać napój makowy.

O utworze

Autor: perlemPrzedWieprze (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: