Deszcz płomieni i chętna ściel
Pokazać sprośnie grubego
Ze swojej nory wilgną biel
Użyj świata mieszkanego
Fale jakby zawieruchy
Lepiej twój konie rozbiegły
Lala moje starej pstruchy
Prze te białe chaty strzegły
Tłumie była niegdyś siadał
A dwa czerwone więzienie
Ma to mniejsze zapowiadał
Słodki w niepochwytne cienie