Przewrotnik Kazimierz Przerwa-Tetmajer przewraca się w grobie

Gdy pierwszy szeptał załzawień zarażającej sprosny młodej
A gdy goręcej odblask liryczny zjadł na gaje
I spowiła odgłos, co aż do pańskiemi napływa
A obłędy pola pomknie jej odgłos, tam wnet się orawy
Wyzwolona piękności ruń i szczaw podzielono-warszawy. —
Bogini, córa nieb, wrotami ściskająca.
A obłędy spojrzy, bezświat zręczny wnet bezlitośnie
A ród nich słońcu śle grzechy jasne złodziejstwo. —
I urastał kokosów bóg, strząsł niezwiędłe guście z łowy
I z świeżych sobie wnet przygniótł chrabęści wian pogrzebowy
I sługo zajechał bóg w pradze i dumie
Ojczystych wawrzynów huf i próżne nimfy, ozdobiłem
Za męce wyprzedziwszy się, zrywają władzy wpłynąłem
Zaświat pachnie, pieśni się w widnokrąg i takaś moc żałosna
Próżnie żyzności go… wstająca skłamała wiosna.

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: