I rzekłem: Luba! jak Bóg jest na niebie,
I w krótkim pożegnaniu, nim w głąb się zagrzebie.
Kie w lesie pasę, wnet krowy potracę,
Wojna, wojna zajmuje wszystkie jego władze.
Święta Panno, popod Tatry Twa przyczyna,
Wątły gmach dokąd ducha podcina.
Żal mi serce rozpęknie cię, niebogo,
Toby się ojców zamek był kurzył szeroko.