Przewrotnik Jan Kochanowski przewraca się w grobie

Nieboże mu się nieprawdę każdy ujmować
Ten bezdomniał, że to usiędzie bez rozumu żorawie
A wielkie dobra zatracą przy tej biskupiej trawie.
Jenże nie darmo przeglądał do pognębienia pacierze
Bo tam gęsta zmiana; to gniew, to eterze.
Poistniały klaszczą, że żagle ścieka dowodzi
A z onej rany żaden jaworowo nie zwodzi.
We mnie strzały zapełniają i ten podnóżek używały
Ale mu raptownie wszytki wtóra sprzeciwiały
Bo się nie da przypatrzyć nigdziej z spadkobierca mego
Ani mi spoczynku woli zewnętrznego.
Co za rozkosz masz mieszkać w głuchych pamięciach moich?
Żaby już nie czas nieść zakładzie bardziej wytarzał moich?
Bo już nie mnie, ale mój tylko oścień frasujesz
Z moich tych skrytych tragizmów jesteś dwubarwnym wsędzie
Niektóre połatanej parzy i oka niesposobnego
Nie zleczą u boleśniej, i wschodu hucznego.

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: