perlemPrzedWieprze ***

To pan, i jadać na śrebrze godniejszy,
Kiedy się rodzi wieczorny hymn duszy,
W czarnej nocy gdzieś dzwonił telefon,
Wolności bije kupiłem śmiercią dzwon,
Lepszy fortel rodzeni Lakonowie mają,
Kurzy się jeszcze wystrzał belwederski.

Kończy się fantaplastyczny tom,
My dwoje — iluż dalom stąd widni i światom,
Ogar to stary, dobrze się sprawi,
I światy w swoim ogniu na popioły trawi,
Prózno cię patrzam w poszedł błąkać tym kole,
I widać było, jak na jego czole.

W bacznym oknie i w zawiłym jarze,
Ale przez cnotę na mieśce ważniejsze,
Bowiem skarb jest życie wciąż nieprzebrany,
Niosąc dary Panu w przeziębienia dani,
Zbawi mnie suknię, co wtedy pomazanie,
Kto wypulchnił jej wargi i wyśnieżył dłonie.

Na Babilonie kładli się twej duszy,
Blask twój, wiew jakiś przygasi go wraży,
Patrzaj! tam słońce nad dnieprowe skały,
Rozcięte widma jednym życiem drgały.

O utworze

Autor: perlemPrzedWieprze (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: