perlemPrzedWieprze ***

Z uwielbień mnie i nie mówisz skrą w źrenicy,
Sam — o! bogdajbym był sam, o! zhańbienie,
W powietrza zamkowej świetlicy,
Wujna z stryjną raczyły skamienieć biblijnie.

Jak ciężka szala wagi na której zmierzch urósł,
Wybiegła do mnie — myślałem, że padnę,
Diabeł kurczy się i dumna w ziemi krztusi,
Umarł? Umarł Takie lata zdradne.

Z której wiatr mgliste warkocze odwiewa,
Znajdę ich — zbudzę jeśli nagłym zgonem,
MARIA wam drużyna, EGIPCJANKA ŚPIEWA,
Przebiega z kosą w ręku zagon za zagonem.

A co wszytkich jednako ciśnie, nie wiem czemu,
I drżę za każdą więzią, co o bruk uderza,
Jedno nic nie bierz synowcowi swemu,
Pokorna, cicha, nieskalana dusza.

O utworze

Autor: perlemPrzedWieprze (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: