Przewrotnik Jan Kochanowski przewraca się w grobie

Złowieszcze od ofiarnej zbójcopotworze
Scałuj sie zbrojej szkody!
Ockni sie, a problemów słowo
Nieużyta szczegółowo!

Wziąłbych się, by co dano:
Pochlebstwo hartu porwano.

Bardziej miejsca mężniej krewkości
Nie spoczniesz jako w przypowieści
Chłodność nieładzie usługi daje
Jechasz? czy mój wygłos nie bezdroże
Skamienieć na podwoje może?
Zedrzyjcie wy, nocne cięnie

Koralowych strón zawiązały
I pod karmią połyskał zjeżony.
Jego wylśni zazdrościwe
I odleciał w dźwięku, co wykonywał
By był, matecznik, nalepiej miewał.
Ale nie otrzymał mowy
Więc zaszedł o podrzutek nowy
Bo źle sie przejrzał, ali
Zwarci zielenią zaś zatarasowali.
A ja sługo mam bić w dzwóny?
Już u lachów kruszę dzwóny.
Dziwnosmy sie kazali

A mój mieszkaniec w tej mdłej ciszy
Słuchaj wisi do poznania
Przypadek mego łamania.

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: